Jak zapobiec włamaniu i nie dać się okraść
Według danych Komendy Głównej Policji, tylko w lipcu i sierpniu tego roku stwierdzono prawie 12 tys. włamań z kradzieżą. Prawie 2,3 tys. z nich dotyczyło prywatnych domów i mieszkań. Od wielu lat można zauważyć, że sezon urlopowy związany jest ze wzmożoną działalnością złodziei. Nie oznacza to jednak, że poza wakacjami nie musimy dbać o swoje bezpieczeństwo. Wszystkie dni świąteczne i wolne od pracy, a także każdy wyjazd do rodziny czy za miasto, to potencjalna okazja dla włamywaczy.
Dlaczego złodzieje wybrali właśnie nasze mieszkanie? – takie pytanie zadają sobie chyba wszystkie ofiary włamania. Chcemy myśleć, że to przypadek, którego nie mogliśmy uniknąć. To błąd. Okradane posiadłości zwykle są wybierane w przemyślany sposób, a włamanie poprzedzane jest dokładnym rozpoznaniem terenu. Wielogodzinne obserwacje pozwalają na poznanie nawyków mieszkańców. Dzięki temu włamywacze wiedzą, o której domownicy wychodzą do pracy i z niej wracają, w jakich godzinach mieszkanie jest całkowicie puste, czy strzeże go pies…
Najważniejsze jest jednak to, czy w mieszkaniu są cenne rzeczy. Pamiętaj, by nie trzymać kosztowności na widoku. Uważaj również na to, co publikujesz na portalach społecznościowych. Z pozoru niewinne zdjęcie może być doskonałym źródłem informacji dla złodzieja. Mieszkanie może kusić potencjalnych przestępców także w inny sposób, np. widokiem przepełnionej skrzynki na listy. Przed wyjazdem poproś sąsiadów o jej opróżnianie, by nie informować wszystkich wokół, że twoje mieszkanie stoi puste.
Istotny dla złodziei jest także układ pomieszczeń, który często sprawdzają podszywając się pod roznosicieli ulotek, ankieterów, akwizytorów czy pracowników administracji. Dla własnego bezpieczeństwa, gdy do naszych drzwi zapuka niespodziewany gość, warto porozmawiać z nim na korytarzu.
Włamywacze z reguły zwracają uwagę na jeszcze jeden ważny czynnik – wybierają te mieszkania, które są słabo zabezpieczone. Czasami nie musisz wychodzić z domu, by zostać okradzionym. Zdarza się, że złodzieje stosują metodę „na klamkę”. Przestępcy dostają się do bloku czy kamienicy, nasłuchują, co dzieje się w mieszkaniach i dyskretnie sprawdzają, czy drzwi są zamknięte na klucz. Jeśli nie, wchodzą do przedpokoju i zabierają to, co znajdzie się w zasięgu ich ręki. W pobliżu drzwi często zostawiamy torebki, płaszcze, telefony czy portfele. Złodziej, który dzięki obserwacji pozna nasze nawyki, bez wahania zdecyduje się także na włamanie w nocy. Do kradzieży dochodzi najczęściej między drugą a piątą rano, gdy sen jest najmocniejszy.
Choć trudno w to uwierzyć, zdarza się, że sami wpuszczamy włamywaczy do swoich mieszkań! Jak to możliwe? Sprytni złodzieje podszywają się pod robotników czy urzędników, którzy odwiedzają nasze domy w konkretnych celach. Na ich prośbę wychodzimy z pomieszczenia, by przynieść potrzebne dokumenty czy sprawdzić stan licznika. Ta krótka chwila nieuwagi wystarczy, żeby drobne przedmioty czy pieniądze zwyczajnie zginęły.
Zainteresowany łupem złodziej znajdzie też inne sposoby, by dostać się do wybranego mieszkania. Dość powszechne jest wyważanie i podważanie drzwi balkonowych lub wejściowych. Włamywacze bez większego problemu otwierają też zamki za pomocą łamaków. Standardowe zabezpieczenia, jak np. kraty w oknach, nie stanowią dla przestępcy żadnej przeszkody. Wprawny włamywacz zna wiele sposobów, by poradzić sobie z nimi w kilka chwil.
To jednak wcale nie oznacza, że jesteśmy całkowicie bezradni wobec złodziei. Inwestycja w drzwi czy okna dobrej jakości może znacząco wpłynąć na nasze bezpieczeństwo. Warto docenić także systemy alarmowe. Skuteczność zagwarantują nam przede wszystkim niestandardowe zabezpieczenia, które zaskoczą złodzieja i sprawią mu więcej problemów. Pamiętaj, że bezpieczeństwo to przede wszystkim sposób myślenia.